Sectie 1
Wracałam spacerem od mojej przyjaciółki do domu. Nie pamiętałam kiedy ostatnio ruszyłam się gdzieś bez samochodu. Dziś był taki piękny dzień, że musiałam się przejść. Mieszkałam w spokojnej okolicy, gdzie były domy jednorodzinne. Byłam już obok swojego domu i otwierałam furkę kiedy zauważyłam biegnących w moją stronę 4 facetów, za nimi biegła gromada piszczących dziewczyn. Zatrzymali się obok mnie.
- Możesz nas ukryć ? - spytał jeden z nich.
Pokiwałam głową na tak. nie wyglądali na jakiś bandytów. Szybko zamknęłam furtkę i otworzyłam im drzwi do mojego domu. Zamknęłam je na zamek i spojrzałam przez wizier. Ich fanki zatrzymały się na chwile i pobiegły dalej. Odwróciłam się w stronę tych biedaków którzy musieli przed nimi uciekać. Spojrzałam na nich i oniemiałam. Przede mną stali kolejno : Przemysław Tytoń, Kuba Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Marcin Wasilewski.Oni też się na mnie patrzyli w osłupieniu.
- Maja Goulding ? - spytał Kuba.
- Jakub Błaszczykowski ??? - spytałam.
- Tak, dziękujemy, że nam pomogłaś. Uciekaliśmy przed nimi z 20 minut. - powiedział. Uśmiechnęłam się.
- Chodźcie do salonu. - powiedziałam. Oni posłusznie za mną poszli. Usiedli na kanapie.
- Woda ??? - spytałam.
- Jeśli można. - powiedział Robert. Poszłam do kuchni i z lodówki wyjęłam 5 butelek wody. Wróciłam do salonu i każdemu podałam po butelce. Musieli się zmęczyć bo wypili od razu prawie wszystko.
- Naprawdę Ci dziękujemy, gdyby nie ty to nawet nie chce myśleć co one by nam zrobiły. - powiedział Robert.
- Naprawdę, nie ma za co. Też tak kiedyś miałam. Tylko ja nie uciekałam. - powiedziałam.
- Dlaczego ?- spytał Tytoń ( jeszcze ładniejszy niż na zdjęciach :D).
- Bo nie mam kondycji. udało by mi się przebiec 100 m nie więcej, bo zaraz bym miała kolkę. - odpowiedziałam mu i się uśmiechnęłam a on do mnie też się uśmiechnął ( awwwww ).
- Chyba tak źle to nie jest. - powiedział Marcin.
- Oj jest.
Po chwili do salonu przybiegł mój piesek Lennon. Lennon zamiast do mnie podbiec podbiegł do Tytonia i wskoczył mu na nogi. Uśmiechnęłam się.
- Przepraszam - powiedziałam idąc w jego stronę chcąc zabrać Lennona. - Już go zabieram.
Ukucnęłam i chciałam wziąć psa, ale nie zdążyłam bo mały zszedł z kolan Przemka i pobiegł do kuchni.
- Za pewnie jest głodny, zarz wrócę. - powiedziałam i poszłam do kuchni.
Z perspektywy chłopaków
- My to mamy szczęście w nieszczęściu. Najpierw uciekamy przed hotkami a teraz trafiamy na jedną z najpopularniejszych piosenkarek w Europie. - powiedział Kuba.
- I do tego jaka z niej laska. - powiedział Marcin.
- Ten jak zwykle swoje. - powiedział Robert.
- To co robimy ? - spytał Kuba.
- Nie wiem. - odpowiedział Przemek.
Z perspektywy Mai
Dałam Lennonowi jeść i wróciłam do chłopaków.
- My musimy już iść za godzinę mamy trening. - powiedział Kuba.
- Podwieźć was ? - spytałam. Popatrzyli po sobie. - To nie jest żaden dla mnie problem.
- Na pewno ? - spytał Kuba.
- Tak. - odpowiedziałam. Wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do mojego samochodu. Usiadłam za kierownicą a obok mnie Tytoń. Reszta siedziała z tyłu.
- Ej, dlaczego Tytoń siedzi obok tak pięknej dziewczyny jak ty a nie ja ? - spytał Wasyl.
- Bo jest najwyższy Marcinie. - odpowiedziałam włączając silnik.
- to nie sprawiedliwe. - powiedział " obrażony ".
- Oj nie obrażaj się jak baba Wasilewski. - powiedziałam. Chłopcy się zaśmiali. Przez całą drogę dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz